Nie może być wątpliwości, że ostre słowa krytyki posła Ryszard Kalisza pod adresem Grzegorza Napieralskiego oznaczają, iż w SLD rozpoczęła się poważna walka o przywództwo. Jednocześnie zważywszy na bliskość posła Kalisza z byłym prezydentem można śmiało postawić tezę, że do kierowania polską lewicą przymierza się Aleksander Kwaśniewski.
Wydaje się, że taki właśnie pomysł dojrzał w najbliższym otoczeniu byłego prezydenta po porażce lewicy w wyborach do europarlamentu. Okazało się bowiem ostatecznie, że zarówno obecny szef SLD jak i jego poprzednik nie są w stanie poprowadzić tą partię do sukcesów. Jednocześnie także pozostałe partie z tej strony sceny politycznej poniosły w tych wyborach totalną klęskę. Oznacza to, że wszyscy obecni "czerwoni" liderzy zostali negatywnie ocenieni przez społeczeństwo. W związku z tym oczywistym jest , że lewica potrzebuje nowego lidera aby ponownie na poważnie liczyć się na polskiej scenie politycznej. Takim nowym - starym przywódcą byłby niewątpliwie Aleksander Kwaśniewski.
Po pierwsze posiada on cechę wyjątkową pośród polskich polityków czyli charyzmę. Z pewnością nikt otwarcie nie kwestionowałby podejmowanych przez niego decyzji a jego przywódzytwo na lewicy zaakceptowaliby też inni politycy o takich poglądach pozostający obecnie poza SLD. Zatem wizja zjednoczonej lewej strony sceny politycznej stałaby się całkiem realna.
Po drugie wydaje się, że były prezydent zarzucił już nierealne pomysły objęcia ważnej funkcji międzynarodowej ale na polityczną emeryturę też nie zamierza się wybrać. W związku z tym odnowienie polskiej lewicy skazywanej obecnie przez wszystkich na porażką mogłoby być wyzwaniem na jego miarę.
I nie byłby skazany na porażkę...